Order

Andrzej Duda odznaczył Orderem Orła Białego (najwyższym cywilnym medalem) Antoniego Macierewicza.

Czuję, jakby mi ktoś strzelił w pysk.

Rozumiem powody tego działania. Obóz władzy ulega przyśpieszonej erozji, widoki na wygranie wyborów z każdym tygodniem maleją. Należy zatem cementować twardy elektorat, którego Macierewicz jest twarzą. Bo „może rzeczywiście nie wygramy, ale jako silna opozycja mamy szansę przetrwać”.

Czyli znów logika partyjnego interesu zwycięża nad racją stanu.

Bo Macierewicz jest zaprzeczeniem wartości, które leżą u podstaw interesu narodowego. Cała jego aktywność polityczna z ostatnich kilkunastu lat – przede wszystkim rozpieprzenie armii – lokuje go w gronie największych szkodników w dziejach RP. I użytecznych idiotów Moskwy. Co zwłaszcza dziś – w dobie okrutnej wojny toczonej za naszą wschodnią granicą – nabiera dodatkowych znaczeń. Macierewicz zrobił więcej dla osłabienia polskiej obronności, niż zrobiłyby tabuny ruskich szpiegów, agentów wpływu czy wreszcie pokaźna część rosyjskiej armii, gdyby pchnięto ją nad Wisłę.

No ale pomógł PiS zdobyć władzę, rozkręcając smoleńską histerię.

Miast zamknąć trupa w szafie, władza funduje nam cyrkowy występ z wolnym dostępem dla gawiedzi. Wstydu nie macie…

Ja zaś mam dwa państwowe odznaczenia (nadane zresztą przez obie strony politycznego sporu). Dumą napawają mnie przede wszystkim okoliczności, jakie stały za decyzjami o ich przyznaniu. Ale skłamałbym mówiąc, że krążki się nie liczą. Tyle że dziś skarlały w moich oczach.

Trudno kocha się tę naszą ojczyznę…

—–

Nz. Skrin z komentarza, który idealnie oddaje sytuację…

A jeśli chcesz mnie wesprzeć w dalszym pisaniu, także książki:

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Demiurg?

Po każdej spektakularnej tragedii pojawiają się spiskowe teorie, mające wyjaśnić jej „prawdziwe” podłoże. Zwykle opierają się one na prostej argumentacji: „zawinił, kto skorzystał”. Dziś, za sprawą internetu, nawet najbardziej absurdalne opinie rozchodzą się dużo szybciej niż kiedyś. Paryż już doczekał się swoich „niewygodnych wyjaśnień”.

Pomijam najbardziej oczywiste „spiski żydowsko-syjonistyczne”. Najciekawsze i najmocniejsze wydają się teorie, w myśl których wybuchy i strzelaniny we francuskiej stolicy to element planu Władimira Putina.

Herbata z polonem

Za takim scenariuszem ma przemawiać bezwzględność rosyjskiego prezydenta, dla którego nie liczą się cywilne ofiary. Jej przykłady ma dostarczać najnowsza historia Rosji. We wrześniu 1999 roku w Moskwie, Wołgodońsku i dagestańskim Bujnaksku doszło do serii ataków bombowych. Zamachowcy wysadzili w powietrze cztery bloki mieszkalne, pod których gruzami zginęło prawie trzysta osób. Czterystu niewinnych ludzi odniosło wówczas rany. Winą natychmiast obarczono Czeczenów. Wątpliwości co do sprawców pojawiły się od razu, lecz dopiero kilka lat później zbiegły na Zachód agent przyznał, że za zamachami stała Federalna Służba Bezpieczeństwa. Jej akcja dała Kremlowi pretekst do interwencji w Czeczenii. Maleńka republika, która kilka lat wcześniej z powodzeniem odparła pierwszą rosyjską inwazję, została wtedy brutalnie spacyfikowana.

Kulisy te operacji ujawnił podpułkownik FSB Aleksander Litwinienko, który zresztą drogo za to zapłacił. Zmarł w Londynie po wypiciu herbaty skażonej silnie radioaktywnym izotopem polonu 210.

Putin demiurg?

Lecz jako się rzekło – to tylko ilustracja „rosyjskiego cynizmu i bezwzględności”. Co miałaby zyskać Rosja, inspirując islamskich fundamentalistów? Pierwsza z teorii jest z gruntu „oczywista” – w interesie rosyjskim jest „rozedrganie” krajów Unii Europejskiej. Zachód w stanie „wojny z terroryzmem” nie będzie miał ani siły, ani ochoty na konfrontację z Rosją. Druga zakłada, że „paryski 11 września” wywoła twardą reakcję NATO, zmuszając Sojusz do lądowej interwencji w Syrii. Kreml nie ma dość sił, by samodzielnie poradzić sobie z islamskimi fanatykami – dlatego chce wciągnąć w tę wojnę Francję i jej sojuszników. Teoria trzecia jest najbardziej złożona. Zgodnie z nią, „zraniony” Zachód z wdzięcznością przyjmie zwiększenie intensywności działań armii rosyjskiej w Syrii – co ma przynieść koniec Państwu Islamskiemu. W zamian zaś da Władmirowi Putinowi wolną rękę na Ukrainie – gdzie konflikt został zamrożony w fazie niezbyt korzystnej dla Rosjan.

W każdym z tych scenariuszy prezydent Federacji miał się zgodzić na uśmiercenie własnych obywateli, którzy zginęli w niedawnej katastrofie lotniczej nad Synajem – do czego również przyznało się ISIS. W pierwszym przypadku zamach na Airbusa byłby zasłoną dymną („nas też zaatakowali”), w ramach dwóch kolejnych teorii miałby służyć zwiększeniu determinacji samych Rosjan.

Putin demiurg? Co o tym sądzicie?

—–

Konflikt na Ukrainie został zamrożony w fazie niezbyt korzystnej dla Rosjan. Czy rosyjscy wojskowi wrócą jeszcze na wschodnio-ukraiński front? Nz. Rosjanin wracający na przepustkę do domu, dworzec w Doniecku, kwiecień 2015/fot. Darek Prosiński

Postaw mi kawę na buycoffee.to