Jeszcze ad vocem zbożowej gówno-burzy – komentarz socjo-psychologiczny, oddający zarazem stan mojego ducha, a przez to intymny. Niebędący elementem ukraińskiej relacji, którą tu uskuteczniam.
Zdjęcie BuBu na czołgu załączone dla atencji.
Tytułem wprowadzenia. Kryteria dobroduszności w większości pozostają obiektywne – nie relatywizują się i nie zmieniają w czasie, nie są związane z kontekstem kulturowym. Dobry uczynek był, jest i będzie dobry, tu, tam, gdziekolwiek. Jeśli nieśliśmy masowo – jako zwykli ludzie – pomoc Ukraińcom zimą i wiosną 2022 roku, nic tego nie zmieni. Było to dobre wtedy, jest dobre dziś, takim pozostanie w przyszłości – chyba że dojdzie do jakieś wolty, która dramatycznie przewartościuje podstawowe kryteria moralności. W co nie wierzę, bo są one nieodłącznie związane z biologią i wyznacza je na przykład ból (którego zadawanie jest złe).
Świadomość poczynionego dobra powinna nam wystarczyć dla zachowania odpowiedniego życiowego komfortu. Ale tu, niestety, wchodzi do akcji przeklęty polski rys kulturowy, odtwarzany z pokolenia na pokolenie za sprawą społecznego dziedziczenia zachowań. Mam na myśli poczucie niższości, to ciągłe niedowartościowanie, tę potrzebę przeglądania się w oczach innych, skazywania się na ich oceny i opinie.
Wiosną zeszłego roku nazwano nas „humanitarnym supermocarstwem”, spijaliśmy słowa uznania z ust obcych, pękaliśmy z dumy. Rosło nam ego, bo przecież zrobiliśmy coś wspaniałego i wszyscy o tym mówili. A potem zamilkli. A potem adresaci pomocy już nie dziękowali nam na każdym kroku, ba, stali się bardziej asertywni także wobec nas. Część z nas uznała, że to oznaka braku wdzięczności. Słusznie czy nie, nie ma to znaczenia – liczy się fakt, że taki wniosek demoluje nasze poczucie wartości. Bo jeśli tamci nie są nam wdzięczni, jeśli świat „zapomniał o tym, co zrobiliśmy”, to znów nic nie znaczymy.
To ból rzekomego nic-nieznaczenia stoi za obecną histerią, która tak wielu prowadzi do „zerwania z Ukrainą”. A przecież wcale nie musimy w ten sposób przeżywać świata…
Dobrej nocy!
—–
Dziękuję za lekturę i przypominam o możliwości wsparcia mojej pisarsko-publicystycznej aktywności – bez Was wszak by jej nie było. Tych, którzy wybierają opcję „sporadycznie/jednorazowo”, zachęcam do wykorzystywania mechanizmu buycoffee.to.
Osoby, które chciałyby czynić to regularnie, zapraszam na moje konto na Patronite:
- wystarczy kliknąć TUTAJ -