Była godz. 15.40 we wtorek 15 listopada, gdy w Przewodowie – przygranicznej gminie leżącej w powiecie hrubieszowskim – coś eksplodowało. Mieszkańcy usłyszeli dwa wybuchy, jeden z rolników nagrał krótki filmik, na którym widać unoszący się w oddali słup dymu. Ale wtedy jeszcze było to wydarzenie mocno lokalne.
Dramat rozegrał się w oddalonej od zabudowań suszarni zbóż. Wysłani do akcji strażacy spodziewali się pożaru wywołanego oparami ze składowanego surowca. Na miejscu okazało się, że nie ucierpiał żaden z budynków i silosów, a coś dziwnego wydarzyło się przy wadze osiowej, służącej do rozliczeń między właścicielem suszarni a dostawcami zbóż.
Miejscowi szybko ustalili, co zaszło. O godz. 17.02 pan Paweł, mieszkaniec gminy, zamieścił na Facebooku post: „Właśnie spadła pierwsza rakieta na polskie terytorium. Lipina koło Przewodowa (…). Dwie osoby zginęły – obsługujące suszarnię. Dane sprzed chwili”. Wpis wisiał zaledwie kilkadziesiąt minut – o 17.53 autor zamieścił kolejną wiadomość: „Ze względów wiadomych zlikwidowałem posta. Ci, co zdążyli przeczytać, wiedzą. Albo dzisiaj wieczorem będzie szum, albo blokada informacyjna”.
Mężczyzna miał rację – władze RP wybrały opcję blokady.
Lecz wiadomość i tak wędrowała w świat. O 17.18 napisał do mnie Czytelnik. Użył komunikatora internetowego, gdzie wkleił screen wpisu pana Pawła, z którym łączy go bliska znajomość. „Cooo?”, pytał. „Nic nie wiem, wygląda na fejk”, odpowiedziałem. Nie był to pierwszy sensacyjnie brzmiący donos, który pojawił się w naszej przestrzeni informacyjnej. Z dezinformującymi wrzutkami Rosjan, czy z historiami preparowanymi „dla zabawy”, przez „jajcarzy”, zetknąć się można niemal w każdym tygodniu po 24 lutego. Czasem wynika z nich, że wojna lada moment przetoczy się przez naszą granicę. Na kilkadziesiąt minut zignorowałem temat, ale nie dawał mi spokoju. Tuż przed 18.00 zadzwoniłem do jednego z generałów Wojska Polskiego.
– Mamy wojnę z Rosją? – zapytałem prowokacyjnie.
– Marcin, coś przyleciało ze wschodu. Wybacz, ale nie mam czasu rozmawiać. Nie pisz nic proszę, dopóki nie będzie oficjalnego komunikatu – usłyszałem.
Potem nastąpiła „cisza w eterze”. Trudno było załapać kogokolwiek, kto mógłby coś wiedzieć i przede wszystkim powiedzieć. Rzecznik prasowy rządu Piotr Müller zapowiedział nadzwyczajne posiedzenie rady bezpieczeństwa i choć Internet huczał już od plotek, żaden z oficjeli aż do późnych godzin wieczornych pary z ust nie puścił.
Była to zdumiewająca dyskrecja, jak na polskie standardy…
Ciąg dalszy historii znamy. Dość napisać, że późno wieczorne wystąpienie prezydenta Andrzeja Dudy rozwiało najpoważniejsze obawy. Polska nie została zaatakowana, co przez chwilę – za sprawą panicznych materiałów zachodnich agencji prasowych – wydawać się mogło realnym scenariuszem. Rakieta owszem, przyleciała, ale było to niezamierzone działanie.
Wrzucam ten krótki tekścik z dwóch powodów:
Po pierwsze, dla dopełnienia obrazu tego tragicznego incydentu.
Po drugie, by na konkretnym przykładzie wskazać, jak trudno jest utrzymać informacyjną blokadę w dobie Internetu.
—–
Zbieranie informacji i ich opracowywanie to pełnowymiarowa praca. Będę zobowiązany, jeśli mnie w tym wesprzecie. Osoby, które chciałyby czynić to regularnie, zapraszam na moje konto na Patronite:
- wystarczy kliknąć TUTAJ -
Tych, którzy wybierają opcję „sporadycznie/jednorazowo”, zachęcam do wykorzystywania mechanizmu buycoffee.to.
Przy tej okazji chciałbym podziękować swoim najszczodrzejszym Patronom: Tomkowi Lewandowskiemu, Przemkowi Klimajowi i Aleksandrowi Stępieniowi. A także: Przemkowi Piotrowskiemu, Piotrowi Maćkowiakowi, Tomaszowi Frontczakowi, Maciejowi Szulcowi, Pawłowi Ostojskiemu, Bartoszowi Wojciechowskiemu i Magdalenie Kaczmarek. Ponadto: Jarosławowi Grabowskiemu, Bożenie Bolechale, Mateuszowi Jasinie, Miko Kopczakowi, Grzegorzowi Dąbrowskiemu, Arturowi Żakowi, Bernardowi Afeltowiczowi, Justynie Miodowskiej, Juliuszowi Zającowi, Szymonowi Jończykowi i Katarzynie Byłów.
Szanowni, to dzięki Wam – i licznemu gronu innych Donatorów – powstają moje materiały. Raz jeszcze dziękuję!
—–
Nz. Screen wpisu, który stał się pierwotnym źródłem informacji dla wielu dziennikarzy w Polsce i nie tylko (w tekście wersja przeze mnie zanonimizowana).