A dziś chciałbym Wam przypomnieć o istnieniu „Alfabetu rosyjskiej agresji”, książki, którą wydałem kilka miesięcy temu. W międzyczasie przybyło mi mnóstwo nowych Czytelników, a i pośród starych są tacy, którzy „Alfabetu…” nie czytali. Wszystkich zamierzam zachęcić do lektury, podrzucając fragment o ekologicznych skutkach „spec-operacji”. Książka wciąż jest w normalnej dystrybucji, a ofertę egzemplarzy z autografem i pozdrowieniami znajdziecie pod tekstem. Polecam się w kontekście świątecznych prezentów!
„Po pełnoskalowym ataku na Ukrainę rosyjska armia w ciągu kilku tygodni wyzbyła się zapasu nowych pocisków manewrujących. Generałowie Putina sięgnęli więc do lamusa, lecz okazało się, że pamiętające czasy Nikity Chruszczowa rakiety często nie osiągały celu. Wiele z nich spadało już w pierwszej fazie lotu, co wymusiło na załogach bombowców Tu-95 i Tu-160 wdrożenie odpowiedniego BHP. Polegało ono na wystrzeliwaniu pocisków nad Morzem Kaspijskim, by ewentualne niedoloty spadały do wody, nie czyniąc szkód na terytorium Federacji. Ta zapobiegliwość najpewniej uratowała ileś ludzkich żyć, przy okazji doprowadzając do masowego wymierania fok kaspijskich. Zdaniem zasłużonej rosyjskiej dziennikarki Julii Łatyniny za pomór ssaków odpowiadało paliwo z wadliwych pocisków. Tylko między 31 marca a 2 maja 2022 roku znaleziono ponad 800 martwych zwierząt, latem ta liczba wzrosła do 2,5 tys. U nielicznych fok wykryto wirusa dżumy, miażdżąca większość padła na skutek zatrucia toksynami.
W potocznym wyobrażeniu wojna to śmierć i cierpienie ludzi, w wymiarze materialnej destrukcji na pierwszy plan wysuwają się straty w infrastrukturze mieszkalnej i przemysłowej. Często umyka nam fakt, że na wojnie giną również zwierzęta, zabijane intencjonalnie bądź umierające z powodu niekorzystnych warunków wygenerowanych przez wojującego człowieka. Jeszcze mniej uwagi poświęca się wpływowi działań zbrojnych na szeroko rozumianą przyrodę, zwłaszcza w dłuższej, powojennej już perspektywie. Mieszkańcy departamentu Pas-de-Calais we Francji – gdzie w latach 1914–1918 toczyły się ciężkie walki – po dziś dzień nie uprawiają obszernych połaci ziemi z powodu zanieczyszczonej gleby. To samo tyczy się rolniczych niegdyś terenów w nieodległym belgijskim Ypres. Jak szacują naukowcy, w sąsiedztwie miasta wciąż zalega 2 tys. ton miedzi. Skażenie rtęcią i chlorem nadal uniemożliwia działalność rolniczą w przygranicznych regionach Iranu, choć od zakończenia iracko-irańskiego konfliktu minęło prawie 40 lat. Niemal ćwierć wieku od zbombardowania przez lotnictwo NATO rafinerii w serbskim Pančevie w okolicy systematycznie przybywa ponadnormatywnych zachorowań na raka.
Wojna bowiem nie jest eko. Gdy w drugim tygodniu marca 2022 roku badano jakość powietrza w Kijowie – wokół którego Rosjanie usiłowali zacisnąć pierścień oblężenia – sondy wykazały stężenie zanieczyszczeń 27 razy wyższe od normy. Eksplozje bomb i pocisków uwalniają cząsteczki metali ciężkich (jak ołów, rtęć, zubożony uran), formaldehydów, podtlenku azotu, cyjanowodoru. Wyzwolone związki chemiczne utleniają się w powietrzu, co prowadzi na przykład do kwaśnych deszczy. Zanieczyszczenia przenosi wiatr oraz wody powierzchniowe i gruntowe, dlatego ostatecznie mogą dotrzeć dużo dalej, niż wynosi zasięg działań zbrojnych. Na koniec 2022 roku ukraińska Izba Obrachunkowa określiła ilość niebezpiecznych substancji wyemitowanych do atmosfery na 67 mln ton, licząc od dnia rozpoczęcia inwazji. W dwóch poprzednich latach wspomniany wskaźnik wynosił 2,2 mln ton rocznie.
Długotrwałe narażenie na działanie wysoce przenikliwego ołowiu powoduje niewydolność nerek, krótki kontakt może wywołać encefalopatię, anemię, utratę koordynacji i pamięci. Tymczasem amunicja wykonana jest głównie z ołowiu. Trotyl – często stosowany materiał wybuchowy – łatwo wchłania się przez skórę i błony śluzowe. Działa rakotwórczo, prowokuje anemię, niewydolność wątroby i zaćmę. Ekspozycja na heksogenem prowadzi do niewydolności nerek. Eksplozja pocisku Grad uwalnia 500 gramów siarki, która w reakcji z wodą gruntową zamienia się w kwas siarkowy. Teren pokryty gradami jest bardziej „spalony” kwasem niż ogniem. Do tej pory na ukraińskiej ziemi spadły setki tysięcy, jeśli nie miliony takich rakiet…
Na obszarze Ukrainy żyje ponad 70 tys. gatunków flory i fauny, co stanowi ponad 35 proc. różnorodności biologicznej Europy. Kraj – z jego ogromnym areałem urodzajnego czarnoziemu – był do czasu inwazji jednym ze światowych liderów w produkcji i eksporcie zboża. Z kolei na wschodzie Ukrainy – w Donbasie – znajduje się strefa wysoce uprzemysłowiona. Jest tam blisko tysiąc ośrodków produkcyjnych, w tym kopalnie, rafinerie, stalownie i zakłady chemiczne. Jak szacuje The Conflict and Environment Observatory (Obserwatorium Konfliktów i Środowiska), w regionie składuje się 10 mln ton toksycznych odpadów (także poflotacyjnych). Eksplozje w takim otoczeniu generują dodatkowe ryzyka zanieczyszczeń powietrza, wody i gleby. Przykładem niech będzie atak na rafinerię w Łysyczańsku w maju 2022 roku, który spowodował zapalenie się 50 tys. ton szlamu olejowego. Ogień objął też dwa zbiorniki z ropą naftową (po 20 tys. ton każdy) oraz magazyn siarki. Tylko do połowy 2022 roku w ukraińskich rafineriach doszło do 60 pożarów. Część z nich była efektem nalotów, część skutkiem bezpośrednich walk.
Te ostatnie przełożyły się na zatrważającą statystykę. Sumarycznie – do końca 2022 roku – aż 174 tys. km2 ukraińskiej ziemi zostało „skażonych” minami i niewybuchami. Później – na skutek braku rosyjskich postępów – obszar ten w zasadzie nie rósł, lecz i tak z grubsza odpowiada wielkości Kambodży i ponad połowie powierzchni Polski. Zdaniem specjalistów rozminowanie takiego areału to wyzwanie na lata, którego nie załatwi za ludzi natura. Samoistna degradacja amunicji – zależna m.in. od pH gleby – to proces na 100–300 lat, obejmujący zatem kilka(naście) pokoleń, a te nie mogą żyć w zagrożeniu. A przecież nie tylko wojenne śmieci stanowią problem. Skutki walki z użyciem wojsk pancernych i piechoty zmechanizowanej to poza wrakami również masa spuszczonego w ziemię paliwa i smarów. Ba, sam ruch ciężkich pojazdów uszkadza czarnoziem, powodując jego zbrylanie i sklejanie. Hałas odstrasza drobne zwierzęta, jak dżdżownice, odpowiedzialne za mieszanie i napowietrzanie gleby, zerwana pokrywa roślinna nie chroni przed przenikaniem zanieczyszczeń. Trzeba 4–5 lat, by tak doświadczony czarnoziem odzyskał pełnię sił.
Do połowy 2023 roku przez wojnę ucierpiało 3 mln ha lasów, co stanowi blisko jedną trzecią zasobów leśnych państwa. Ukraińskie parki narodowe i rezerwaty są częścią ogólnoeuropejskiej Sieci Szmaragdowej, będącej domem dla wielu zagrożonych gatunków. W strefie wojny znalazła się ponad jedna trzecia wszystkich obszarów chronionych w Ukrainie – 1,24 mln ha. W Narodowym Parku Przyrodniczym Wielka Łąka rosyjskie czołgi rozjeździły szafrany wiosenne, przez 16 lat objęte programem ochrony. Poważnie ucierpiał Park Przyrodniczy Meotyda w sąsiedztwie zamęczonego przez Rosjan Mariupola, będący siedliskiem i lęgowiskiem m.in. pelikana dalmatyńczyka i mewy orlicy.
Wojna przerzedziła też pogłowie zwierząt hodowlanych. Tylko w pierwszym roku zmagań padła jedna czwarta z ponad 3,5 mln sztuk bydła i 5,7 mln sztuk trzody chlewnej. Niepoliczalne są straty pośród zwierząt domowych – kotów i psów. Część z nich została ewakuowana z zagrożonych rejonów wraz z właścicielami, ale większość pozostała w strefie wojny. Straty w środowisku naturalnym na koniec 2022 roku – i to takie, które udało się policzyć – Izba Obrachunkowa oceniła na 1,35 biliona hrywien (162 mld zł). Oszacowanie całkowitych szkód ekologicznych wyrządzonych Ukrainie będzie możliwe dopiero wtedy, gdy skończy się wojna. A proces odradzania się przyrody potrwa co najmniej 15 lat (…)”.
—–
No więc osoby, które chciałby nabyć „Zabić Ukrainę. Alfabet rosyjskiej agresji”, w wersji z autografem, oraz kilka innych wcześniejszych pozycji (również z bonusem), zapraszam tu.
Szanowni, piszę, także książki, w istotnej mierze dzięki Waszemu wsparciu. O które niezmiennie proszę.
Tych, którzy wybierają opcję „sporadycznie/jednorazowo”, zachęcam do wykorzystywania mechanizmu buycoffee.to.
Osoby, które chciałyby czynić to regularnie, zapraszam na moje konto na Patronite:
Nz. Amunicyjny złom gdzieś na przedmieściach Chersonia. Ukraina pełna jest takich wysypisk, z którymi też trzeba będzie coś zrobić…/fot. własne