Rura

Weekend przyniósł dalsze pogorszenie sytuacji oddziałów ukraińskich w obwodzie kurskim. Mil-blogerzy prognozują, że Sudża – największa miejscowość zajęta przez Ukraińców – zostanie odbita w ciągu najbliższych kilkudziesięciu godzin. To się jeszcze okaże, co nie zmienia faktu, że rosjanie próbują, sięgając w tym celu po desperackie kroki.

W nocy z 7 na 8 marca usiłowali przeniknąć za ukraińskie linie, wykorzystując w tym celu nitkę nieczynnego gazociągu „Przyjaźń”. Ukraińcy potwierdzają, że przeciwnik – w silne kompanii wojska – wyszedł na ich tyły, zaznaczają jednak, że doszło do tego na obrzeżach Sudży. I że zagrożenie zostało „szybko wyeliminowane”. Źródła rosyjskie rozpisują się z kolei o długiej i dramatycznej walce w centrum miasta. Choć obie strony różnią się w ocenie dynamiki zajść i wskazują inne lokalizacje, zgodnie przyznają, że „atak z rury” już się zakończył, że rosjanom nie udało się zdobyć przyczółku i doczekać do nadejścia większych sił.

Skąd pomysł na taką akcję? Wbrew doniesieniom części mediów, nie jest to pierwszy przypadek użycia nieczynnych rurociągów w tej wojnie. Kilkanaście miesięcy temu – podczas zmagań o Awdijiwkę – rosjanie również przedostali się w ten sposób za ukraińskie pozycje. Patrząc bardziej wstecz – w doskonałym filmie wojennym „Wróg u bram” jest scena, w której sowieccy snajperzy przechodzą nad pozycjami Niemców rurami służącymi do transportu pary. Ten element scenariusza zaczerpnięto z rzeczywistych wydarzeń – zmagań o Stalingradzką Fabrykę Traktorów z jesieni 1942 roku. Bitwa o Stalingrad ma wymiar ikoniczny, zwłaszcza w rosji; niektóre jej epizody mogą inspirować nie tylko filmowców.

Co jeszcze wiemy o „ataku z rury”? Większość z ponad setki ludzi, którzy wzięli w nim udział, stanowili byli najemnicy z Grupy Wagnera. Dziś służą oni w brygadzie o nazwie „Weterani”, będącej regularną jednostką rosyjskiej armii. Ten status nie zmienia faktu, że nadal są to ludzie do zadań szczególnie trudnych, wnioskując zaś po skutkach, po prostu samobójczych. „Weterani” mieli do pokonania ponad 12-kilometrowy odcinek gazociągu o średnicy140 centymetrów. Nie wiemy, ile czasu zajęło im przebycie tego dystansu, ale źródła po obu stronach podają, że wielu wojskowych opuściło instalację z objawami zatrucia metanem. Na ujawnionych przez Ukraińców filmikach – pochodzących z telefonów zabitych lub wziętych do niewoli rosjan – widać, że tylko część dywersantów wyposażono w maski przeciwgazowe. A podkreślmy raz jeszcze – mowa o gazociągu, który z uwagi na swą specyfikę musi być szczelny, oraz o instalacji, w której nie ma naturalnego przewiewu.

Niezależnie od tego, w jakiej faktycznie byli kondycji, „Weterani” przeszli na ukraińskie tyły. I tu wersje obu stron się rozjeżdżają. Ukraińcy twierdzą, że w porę zorientowali się o zagrożeniu i już na rosjan czekali. Na dowód przedstawiają dwa filmy z drona, gdzie widać opuszczających rurę mężczyzn, „witanych” salwami. Z kolei rosyjskie źródła przekonują, że udało im się przeciwnika zaskoczyć – i na tej podstawie budują narrację o „wielogodzinnym związaniu walką”.

Motyw „podtrutych, ale dzielnych wojowników” podchwyciło już wielu rosyjskich propagandystów. Hołubienie straceńczego bohaterstwa to „abecadło” rosyjskiej propagandy i polityki historycznej, nie ma w tym więc niczego dziwnego. Szczególnie, że takie przeniesienie akcentów pozwala odwrócić uwagę od porażki całego przedsięwzięcia.

Tym niemniej generalna sytuacja w obwodzie kurskim jest dla rosjan korzystna. O czym piszę w tekście dla „Polski Zbrojnej” – oto aktywny link do tego materiału.

—–

Szanowni, zapraszam Was do sklepu Patronite, gdzie możecie nabyć moje książki w wersji z autografem i pozdrowieniami. Pełną ofertę znajdziecie pod tym linkiem.

Nz. rosjanie w sudżańskiej rurze/fot. rosyjski profil propagandowy