Zrobiłem kiedyś raban (bardzo skuteczny), gdy natknąłem się na zaniedbany cmentarz wojskowy, gdzie leżeli czerwonoarmiści. I dziś zrobiłbym to samo, choć moje przekonanie o rosji jako złu tego świata zostało zwielokrotnione po 24 lutego 2022 roku. Zrobiłbym z dwóch powodów: po pierwsze, bo chodziło o groby. Minąłem się z religią o wiele przecznic, ale bliska jest mi idea sacrum w odniesieniu do ludzkich szczątków. Nic w tym wyjątkowego, mówimy bowiem o kulturowym powszechniku, zdefiniowanym jako powinność – jedna z tych, która „czyni nas ludźmi”. Tym bardziej więc czułbym się zobligowany. Po drugie zaś, w tym konkretnym przypadku – nekropolii w podtoruńskich Glinkach – były to groby jeńców. Bestialsko zamordowanych przez Niemców. Jako dzieciak chodziłem po fortach, w których trzymano tych więźniów. Oglądałem ich rysunki na ścianach, uczyłem się rosyjskiego na notatkach i napisach tam zostawionych. Kiedyś zerwałem fragment otynkowania; nie mam pojęcia dlaczego. Kruchy dowód czyjejś historii zmienił się w proszek i pył. A mnie poraziło – poczułem, że krzywdzę jakiegoś Saszę czy Aloszę. Pozbawiam go istnienia. I właśnie ten lęk, niechęć przed wtórną wiktymizacją, nie pozwoliły mi wtedy i nie pozwoliłyby teraz przejść do porządku dziennego nad bezczeszczeniem sowieckich grobów.
Więc jakkolwiek żywię najgorsze uczucia wobec wagnerowców (wczoraj nazwałem ich „największą swołoczą tej wojny”, co w każdej chwili mogę powtórzyć), to i tak poruszyły mnie obrazki z cmentarza bieriezowskiego pod Jekaterynburgiem. Przez ostatnie miesiące masowo chowano tam najemników, a groby przystrajano kwiatami i flagami rosji. Był to ponury, ale na swój sposób godny i uroczysty anturaż. Nie określiłbym wagnerowców mianem bohaterów wojennych, jednak w federacji za takich uchodzili i taki ich wizerunek kształtowała tamtejsza propaganda. Widać to było także na cmentarzach.
Lecz rosja to kraj orwellowski, gdzie pamięć i przeszłość podlegają nieustannej korekcie. W ramach której wymazuje się aktualnie niepożądane elementy historii. Po puczu prigożyna grupa Wagnera stała się problematycznym symbolem, zabicie jej dowództwa najwyraźniej dało sygnał do wyczyszczenia przestrzeni publicznej. I tak oto na wspomnianej nekropolii groby bojowników zostały zrównane z ziemią – krzyże z tabliczkami i kopczyki usunięto, a następnie zasypano gruzem. Zwalcowany teren przypomina teraz parking, o czym donoszą lokalni dziennikarze. Jeden z „fanów” Wagnera opublikował filmik, na którym ze zgrozą komentuje postępy prac.
Był Wagner, nie ma Wagnera. Szybko poszło…
—–
W tym tygodniu to tyle, choć nie mogę Wam obiecać, że zamilknę do poniedziałku. Bo chyba coś grubego dzieje się na Zaporożu…
Dziękuję za lekturę i przypominam o możliwości wsparcia mojej pisarsko-publicystycznej aktywności – bez Was wszak by jej nie było. Tych, którzy wybierają opcję „sporadycznie/jednorazowo”, zachęcam do wykorzystywania mechanizmu buycoffee.to.
Osoby, które chciałyby czynić to regularnie, zapraszam na moje konto na Patronite:
- wystarczy kliknąć TUTAJ -
Nz. Screen ze wspomnianego filmu.