Podpisywanie książek to robota podwyższonego ryzyka – dowiedziono to już dawno temu. Więc proszę się nie śmiać z pomarańczowego wdzianka, które mam na sobie. Bezpieczeństwo i Higiena Pracy ponad wszystko!
Siłowałem się dziś w wielkim centrum logistycznym, skąd jadą w Polskę książki chyba wszystkich wydawanych nad Wisłą autorów. Mój boziu, jaki to moloch. Magazyn wysokiego składowania, pełen podnośników, wózków widłowych i temu podobnych – stąd restrykcyjne reguły przebywania.
Tak czy inaczej, kilkaset autografów wyszło przed południem spod mojej ręki.
Pytacie, gdzie podpisane książki można dostać. Ano na stronie wydawnictwa lada moment pojawi się taka opcja. W przyszłym tygodniu wystartuje też zakładka „sklep” na moim koncie na Patronite.
Jeśli ktoś już kupił/zamówił „Alfabet…” w normalnej dystrybucji – nic straconego. Planuję co najmniej kilka wieczorów autorskich (najbliższy już w przyszłym tygodniu w Radomiu), więc będzie okazja i do podpisu, i do rozmowy. O spotkaniach będę informował na bieżąco.
A propos spotkań – organizują je szeroko pojęte instytucje kultury, szkoły, uczelnie; to one muszą mnie zaprosić. Więc jeśli ktoś chciałby Ogdowskiego u siebie, najpierw trzeba podrzucić sugestię lokalnej bibliotece czy domowi kultury. Lubię być w ruchu i spotykać się z Czytelnikami; dystanse nie mają tu większego znaczenia.
Dobrego weekendu Wam życzę i idę włożyć rękę w lód.
PS. Nie ma żadnej popeliny – kresek, kropek czy innych mini-wygibasów. Autograf jest prawilny, ba, poprzedzony pozdrowieniami.
—–
Szanowni, piszę dzięki Wam i Waszemu wsparciu. Jestem wdzięczny za dotychczasowe subskrypcje i „kawy”, proszę też o następne, by móc dalej kontynuować pisarsko-dziennikarską aktywność. Tych, którzy wybierają opcję „sporadycznie/jednorazowo”, zachęcam do wykorzystywania mechanizmu buycoffee.to.
Osoby, które chciałyby czynić to regularnie, zapraszam na moje konto na Patronite:
Fot. Sławek Brudny