Oburzenie

Mężczyzny ze zdjęcia nie ma już pośród żywych – armen sarkisjan zmarł w szpitalu na skutek ran odniesionych po wybuchu bomby domowej roboty. Do zamachu, do którego doszło dziś nad ranem w Moskwie, nikt się jeszcze nie przyznał, ale sprawstwo wydaje się oczywiste – sarkisjan to wojenny zbrodniarz i kryminalista, ścigany przez ukraińskie służby.

Za co? Ano zebrało się tego trochę. Pochodzący z Armenii mężczyzna miał swego czasu ukraińskie obywatelstwo. W 2013 i 2014 roku organizował zbrojne bandy, tzw. tituszek, które napadały na protestujących członków Euromajdanu. W 2022 roku sformował i stanął na czele batalionu Arbat, w skład którego wchodzili kryminaliści osadzeni w tzw. DRL. Członkowie formacji dopuścili się na froncie wielu najcięższych przestępstw wojennych. Sam sarkisjan z kolei – jako nadzorca więzienia w poddonieckiej Gorłówce – odpowiadał za torturowanie ukraińskich jeńców.

Dzisiejszy zamach miał miejsce w luksusowym kompleksie mieszkalnym „Szkarłatne żagle”. W wybuchu zginął także ochroniarz sarkisjana, a kilka przypadkowych osób zostało rannych.

W runecie wrzawa – nie żeby jakoś specjalnie ubolewano nad śmiercią sarkisjana (w końcu to użyteczny, ale „tylko” Ormianin, w dodatku z ukraińskim niegdyś paszportem…). Rzecz w tym, że zamach „naraził życie i zdrowie cywilów”. Wpływowych i bogatych moskwian, a to już zbrodnia nad zbrodniami.

W tym samym czasie, w tym samym runecie, zwyrodnialcy w rosyjskich mundurach publikują zdjęcie odciętej głowy ukraińskiego jeńca. Chwaląc się pozyskanym właśnie wojennym trofeum. Głosów oburzenia brak…

Nieobliczalna

W GRU za wzór niespójnej i jednocześnie przekonującej narracji uznawano operację smoleńską. Śmierć polskiego prezydenta w katastrofie lotniczej w 2010 roku stworzyła rosyjskim służbom świetną okazję do siania zamętu nad Wisłą. Wrzutki, jakimi raczono mieszkańców Polski, dotyczące okoliczności wypadku, mogłyby posłużyć do opisu co najmniej kilkunastu zupełnie różnych kraks. Jedna często wykluczała drugą, niektóre wręcz urągały inteligencji. Sporo Polaków zdołało zachować dystans do kolejnych rewelacji, lecz niektóre „teorie” zgromadziły liczne gremia zwolenników. Przede wszystkim jednak powstało dość powszechne przekonanie, że pod Smoleńskiem nie wydarzył się zwyczajny komunikacyjny wypadek. Że nie sposób tak do końca wykluczyć, iż głowa polskiego państwa padła ofiarą rosyjskiego zamachu. Tym sposobem zachwiano pewnością Polaków, ich wiarą w sprawstwo własnego państwa i jakość gwarantujących bezpieczeństwo sojuszy. „Bo jeśli Rosjanie mogą nam zabić prezydenta i uchodzi im to na sucho, co jeszcze zrobią w poczuciu pełnej bezkarności?”ten fragment pochodzi z książki „Stan wyjątkowy”, którą napisałem w 2021 roku. Polecam jej lekturę, ale nie dla polecajki wrzucam ów akapit.

Prezydent Kaczyński i towarzyszące mu osoby zginęły w wypadku; wszelkie twierdzenia o zamachu to aberracje. Moskwa publicznie dystansowała się od oskarżeń formułowanych przez część polskich polityków, ale dyskretnie wspierała tę narrację. Poza nakręcaniem wewnętrznych podziałów pośród Polaków, chodziło właśnie o podtrzymanie u nich lęku przed „nieobliczalną rosją”.

Wspominam o tym, bo znów pojawiły się obawy związane z tą „nieobliczalnością”. Wielu z nas zakłada od wczoraj, że zamach w Moskwie może posłużyć Kremlowi do eskalacji konfliktu w Ukrainie, i szerzej, do przemienienia zimnej wojny z NATO w wojnę gorącą.

Nie wiem, kto stał za zamachowcami w Moskwie. Czy była to robota rosyjskiej FSB pod fałszywą flagą, czy operacja muzułmańskich ekstremistów, czy wreszcie jakaś ukraińska inicjatywa (w którą szczerze wątpię, ale uczciwość intelektualna każe dopuścić i taką hipotezę). Wiem za to, że rosjanie zyskali (a w scenariuszu własnego sprawstwa wykreowali) sytuację, w której znów są powody, by inni bali się ich „nieobliczalności”. Widma pełnej mobilizacji, ryzyka użycia broni jądrowej, totalnej konsolidacji państwa w obliczu terrorystycznego zagrożenia. I rosja będzie te obawy wzmacniać – być może nawet ogłosi mobilizację, „zszyje” zamach z Ukrainą i zemści się serią potężnych uderzeń, dla których jeszcze wczoraj nie znalazłaby poparcia u sojuszników i sympatyków.

Ale u licha, nie ulegajmy panice – rosja nie jest aż tak nieobliczalna, by ładować się w wojnę z NATO. Wojnę, której nie może wygrać.

Szanowni, choć współpracuję z kilkoma redakcjami, piszę głównie dzięki wsparciu Czytelników. Tradycyjnie więc polecam Waszej uwadze moje konto na buycoffee.to.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

…lub profil na Patronite:

Wspieraj Autora na Patronite

O zamachu w rosji, ale i szerzej o wewnętrznych problemach federacji w kontekście wojny z Ukrainą, rozmawiałem z Mateuszem Grzeszczukiem z „Podróży bez paszportu” – grafika otwierająca to zapowiedź tej rozmowy, która możecie obejrzeć/odsłuchać pod tym linkiem. Zapraszam!

Przypominam o możliwości nabycia mojej ostatniej książki pt. „Zabić Ukrainę. Alfabet rosyjskiej agresji” w specjalnej edycji z autografem – wystarczy kliknąć w ten link.