Pomniki

Zrobiłem kiedyś raban (bardzo skuteczny), gdy natknąłem się na zaniedbany cmentarz wojskowy, gdzie leżeli czerwonoarmiści. I dziś zrobiłbym dokładnie to samo, choć moje przekonanie o rosji jako złu tego świata zostało zwielokrotnione po 24 lutego. Zrobiłbym z dwóch powodów: po pierwsze, bo chodziło o groby. Minąłem się z religią o wiele przecznic, ale bliska jest mi idea sacrum w odniesieniu do ludzkich szczątek. Nic w tym wyjątkowego, mówimy bowiem o kulturowym powszechniku, zdefiniowanym jako powinność – jedna z tych, która „czyni nas ludźmi”. Tym bardziej więc czułbym się zobligowany. Po drugie zaś, w tym konkretnym przypadku – nekropolii w podtoruńskich Glinkach – były to groby jeńców. Bestialsko zamordowanych przez Niemców. Jako dzieciak chodziłem po fortach, w których trzymano tych więźniów. Oglądałem ich rysunki na ścianach, uczyłem się rosyjskiego na notatkach i napisach tam zostawionych. Kiedyś zerwałem fragment otynkowania; nie mam pojęcia dlaczego. Kruchy dowód czyjejś historii zmienił się w proszek i pył. A mnie poraziło – poczułem, że krzywdzę jakiegoś Saszę czy Aloszę. Pozbawiam go istnienia. I właśnie ten lęk, niechęć przed wtórną wiktymizacją, nie pozwoliły i nie pozwoliłyby mi przejść do porządku dziennego nad bezczeszczeniem sowieckich grobów.

Ale moje „nie” nie obejmuje pomników – monumentów poświęconych armii czerwonej. Pierwotna symboliczna funkcja tych obiektów – wyrazów wdzięczności za pokonanie nazistów – uległa zatarciu. Od wielu lat stanowią one jedynie dowód dawnej dominacji. Mają przypominać Polakom o ich podległości wobec rosjan. rosja ma swoich poległych w dupie; do dziś nie pogrzebała w godny sposób milionów własnych obywateli, których szczątki walają się na obszarach postsowietu, gdzie toczyły się drugowojenne boje. Dbałość o „pamięć” jest przez Moskwę okazywana wyłącznie w specyficznych okolicznościach – gdy tyczy się podbitych niegdyś terytoriów. Wtedy „naszych grobów i pomników ani rusz!”. Grobów zgoda (choć znam rosyjskie motywy, przepraszam za każdy wjazd koparą na miejsca pochówku). Ale pomniki out! Wszystkie – a zostało ich w Polsce jeszcze ponad 30. Po prawdzie to wstyd, że gdy rosja znów morduje, w naszej przestrzeni symbolicznej hołubi się jej militarne atrybuty…

Chyba że zmienimy te monumenty w taki sposób, jak Czesi; wtedy część z nich może zostać…

—–

Nz. Uporządkowany już cmentarz w podtoruńskich Glinkach/fot. UG Wielka Nieszawka

A jeśli chcesz mnie wesprzeć w dalszym pisaniu, także książki:

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Groby

Był obóz na toruńskich Glinkach jedną z wielu umieralni, gdzie radzieccy jeńcy – traktowani przez Niemców w sposób bardziej niż podły – padali jak przysłowiowe muchy. Zmarło ich tam w sumie 14 tys. – dwie trzecie spośród wszystkich osadzonych żołnierzy Armii Czerwonej.

Po wojnie powstał w tym miejscu cmentarz. W czasach komuny, jako uczeń pobliskiej podstawówki, przynajmniej raz w roku chodziłem tam z klasą, by uprzątnąć teren. Nie dlatego, że „ruski”, ale dlatego, że był to cmentarz.

Kilka dni temu centrum nekropolii wygląda tak, jak na zdjęciu głównym. Trzeba się było mocno wysilić, by dostrzec pojedyncze litery na pomniku, zaś spomiędzy kostek głównej alejki wyrastały prawdziwe chaszcze. Znalazłem też pojedynczy wieniec, ufundowany przez Związek Nauczycielstwa Polskiego, i kilka starych zniczy. Sądząc po stanie wiązanki, położoną ją tam kilka miesięcy temu. „Żałosny widok…” – skomentowała moja córka.

Post w tej sprawie opublikowałem w poniedziałek na swoim Facebooku. Wasze komentarze zachęciły mnie do dziennikarskiej interwencji. We wtorek zadzwoniłem do urzędu gminy Wielka Nieszawka, który formalnie odpowiada za utrzymanie porządku na „radzieckiej” nekropolii.

– Pod koniec tygodnia cmentarz będzie wyglądał tak, jak powinien – zapewnił mnie wójt Kazimierz Kaczmarek, dodając, że obecny stan to efekt zaangażowania gminnych służb w zwalczanie skutków upałów.

Przy tej okazji dowiedziałem się, że gmina dostaje z budżetu państwa na utrzymanie cmentarza 2 tys. złotych rocznie (słownie: dwa tysiące, na nekropolię, gdzie spoczywa ponad 10 tys. pomordowanych jeńców). Starcza to na jedno koszenie trawy…

Dziś otrzymałem maila z Urzędu Gminy w Wielkiej Nieszawce – z informacją, że cmentarz na Glinkach został uprzątnięty. Do wiadomości dołączono poniższe zdjęcia.

Zatem warto interweniować – do czego zachęcam wszystkich, którzy spotykają na swojej drodze zaniedbane, wojenne cmentarze. Tam, gdzie ich stan nie wynika ze złej woli, można szybko osiągnąć właściwy efekt.

PS. Dla tych, którzy uważają, że nie ma się co spinać, bo „to przecież ruskie”. Ustawa z 28 marca 1933 r. o grobach i cmentarzach wojennych nie pozostawia wątpliwości. W art. 2 czytamy: „Groby wojenne bez względu na narodowość i wyznanie osób w nich pochowanych, oraz formacje, do których osoby te należały, mają być pielęgnowane i otaczane należnym tym miejscom szacunkiem i powagą”. No i jak trafnie zauważył wójt Wielkiej Nieszawki, tak szanują nasze groby, jak my szanujemy groby innych…

Postaw mi kawę na buycoffee.to