Inni

Antyukraiński hejt w Polsce ma się naprawdę dobrze. Przez rok od rozpoczęcia rosyjskiej inwazji, wymierzone w Ukraińców wypowiedzi zamieszczone w naszym Internecie, zebrały pół miliarda odsłon – wynika z analizy przeprowadzonej przez Stowarzyszenie Nigdy Więcej, o której pisze dzisiejsza „Rzeczpospolita”.

Niekwestionowanym rekordzistą, a zarazem twarzą akcji szerzenia nienawiści, pozostaje poseł Konfederacji Janusz Korwin-Mikke. W ciągu ostatnich 12 miesięcy na jego Twitterze ukazało się 7,7 tys. wpisów o wydźwięku antyukraińskim, które wygenerowały 14,3 mln odsłon.

Autorzy raportu pod tytułem „Jak policzyć nienawiść? Hejterzy o Ukraińcach”, wzięli na warsztat nie tylko Twittera, ale i Facebooka. Za pomocą platformy SentiOne Listen (wykorzystującej sztuczną inteligencję do monitorowania internetu), badacze przejrzeli profile Konfederacji, jej liderów – obok Mikkego także Grzegorza Brauna i Krzysztofa Bosaka – przepuścili też narzędzie przez profile prawicowych kanałów: wRealu24, Mediów Narodowych i eMisji.tv.

Wnioski? Cytowana przez „Rzepę” Anna Tatar z Nigdy Więcej, współautorka raportu, wylicza, że w ciągu roku w polskim Internecie pojawiło się 400 tys. antyukraińskich wypowiedzi. To one dały wspomniane pół miliarda odsłon. Najpopularniejszym hasłem skarpetkosceptyków okazała się „ukrainizacja” i powiązany z nią hashtag #stopukrainizacjiPolski. Za tym „sukcesem” stoi Grzegorz Braun, który upowszechnił owo wezwanie. W wymiarze praktycznym mówimy o 11,3 tys. wzmianek oznaczonych wspomnianym z hashtagiem, mających 11,6 mln odsłon.

„Banderowcy”, „banderyzm” lub „banderyzacja” pojawiły się w 5,2 tys. wzmiankach i wygenerowały 3,4 mln odsłon. „Ukropol” – z około 700 wzmiankami i 727 tys. wyświetleniami – zajął trzecie miejsce. Ciekawa jest konsekwencja profilu eMisja.tv w używaniu określenia „Ukropolin”. „Czy powinniśmy żegnać się z naszą Rzeczpospolitą Polską, która wkrótce przeistoczy się w Ukropolin?” – martwią się redaktorzy. „Polin” to Polska, w językach jidysz i hebrajskim – słowo używane przez antysemitów w negatywnym kontekście, ilustrujące rzekome „zażydzanie” naszego kraju. Mamy tu zatem do czynienia z połataniem dwóch szowinizmów i ksenofobii – nienawiści i lęku wobec Ukraińców oraz Żydów.

Tyle „tytani”. Na drugim biegunie mamy „szare myszki”, robiące ogony oglądalności, które jednak w swej masie składają się na pokaźną całość. Wśród nich jest mój „ulubieniec” – prorosyjski aktywista medialny, relacjonujący wojnę z rzekomo badawczej perspektywy. Przypadkiem zupełnie w sposób zgodny z linią propagandową Kremla, choć – gwoli uczciwości – czasem pozwala sobie na krytyczne uwagi. Te jednak nie podobają się czytelnikom, traktującym facebookowy profil rzeczonego jako strefę skarpetkosceptycznego komfortu.

Nie podam linku i nazwiska, gdyż nie zamierzam człowiekowi podbijać zasięgów, lecz klnę się na własną rzetelność – typ istnieje i ciężko pracuje.

Stosując przy tym ciekawą technikę – ograniczania możliwości komentowania postów. Co czyni selektywnie i po czasie, najpierw bowiem wpuszcza kilka osób, które „ubogacają” wpisy swoimi opiniami. W praktyce przybiera to postać forum, na którym wyrażane są wszelkiej maści antyukraińskie i prorosyjskie treści – od obrzydliwych bluzgów, przez propagandowe kłamstwa, po niestworzone teorie spiskowe. I tak dla przykładu, pod postem omawiającym sytuację w Bachmucie czytamy:

„Oni są straceni, a Zełeński zachowuje się jak Hitler” – przekonuje komentujący X.

Pod wpisem o śmierć Dmitrija Kotsybajły, żołnierza armii ukraińskiej:

„Denazyfikacja postępuje” – stwierdza Y

„Żadne śmierci mnie nie cieszą. Ale… Jednego bandyty mniej” – dodaje Z.

Pod tekstem o potędze (a jakże!) rosyjskiej artylerii dyskusja powędrowała w stronę polityki:

„Rosja nie straszy bronią atomową. Wręcz przeciwnie. Pan Władimir Putin, prezydent Federacji Rosyjskiej, oświadczył publicznie, że Rosja nie użyje pierwsza broni jądrowej. I dodał, że jeżeli jakieś państwo użyje broni jądrowej przeciw Rosji, to z tego państwa nie zostanie kamień na kamieniu. Ukraina kupuje broń od państw ‘Kolektywnego Zachodu’. Rosja też ma prawo kupować broń! Bo w istocie to nie jest wojna Rosji przeciw Ukrainie. To jest wojna Rosji przeciw światowemu Hegemonowi. (…) Hegemon będzie walczył do ostatniego Ukraińca. (…) Ameryka ma swoje bazy wojskowe w 80 państwach, a Rosja?” – pyta retorycznie inny czytelnik. Biedna ta rosja, prawda? (wybaczcie zapis z wielkiej, ale tak to wygląda w oryginale).

Ciekawy (hahaha) wątek pojawia się w komentarzach pod krótkim artykułem o ukraińskim lotnictwie:

„Miejmy świadomość, że Ukraina dostaje sprzęt lotniczy z Europy, nasze MiG-29 z Mińska Mazowieckiego już zostały zestrzelone” – donosi jeden z najaktywniejszych komentatorów.

Pod serią zdjęć ze zagładzonej podczas walk Marijanki czytamy:

„Politycy Ukrainy nie chcą Pokoju i Spokoju, bo mają darmową reklamę dla Polityki Ukrainy i darmowe wsparcie, i nie obchodzi ich, że narażają swoje państwo i społeczeństwo na śmierć i tułaczkę pośród wojennych zgliszczy” – martwi się pewna pani.

„Jako Słowianie daliśmy się rozpracować dokładnie tak samo, jak plamiona indiańskie napuszczane jedne na drugie za paciorki i wodę ognistą” – złości się pewien pan.

I tak dalej, i temu podobne. I tak przez cały miniony rok. Większość komentujących to Polacy, posługujący się językiem polskim. Niby takim samym jak mój, a jakbym czytał ludzi z równoległej rzeczywistości…

—–

Zbieranie informacji i ich opracowywanie to pełnowymiarowa praca. Będę zobowiązany, jeśli mnie w tym wesprzecie. Tych, którzy wybierają opcję „sporadycznie/jednorazowo”, zachęcam do wykorzystywania mechanizmu buycoffee.to.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Osoby, które chciałyby czynić to regularnie, zapraszam na moje konto na Patronite:

- wystarczy kliknąć TUTAJ -